Shadewoods, rok 1600, późna jesień.
Pozwólcie, że przedstawię wam historię o sobie, mówią do mnie różnie służka, dziewczyna z sąsiedztwa, czarownica, ba! Ostatnio nawet dziwka samego belzebuba.
Mam na imię Sally, mam 17 lat i mieszkam w miasteczku Shadewoods w małej naruszonej czasem chałupie wraz z ojcem, jego konkubiną i dwójką starszego rodzeństwa. Nie wiedzie nam się najlepiej, utrzymujemy się głównie z rolnictwa i drobnych usług świadczonych średnio zamożnym ludziom, jak na przykład pani Willis. Specjalnie codziennie rano przynoszę jej najlepsze świeże owoce i warzywa z targu. To naprawdę niewielkie sprawy, ale zawsze można zarobić jakieś grosze, a każde w moim wypadku są potrzebne.
***
Nagle spośród drzew wyłoniło się Ono. Bezkształtne, a jednak przerażające. Niewidoczne, a odczuwalne. Materializowało się i znikało na przemian. Nie mogłam oddychać, czułam zbyt wielki strach, jednak w końcu udało mi się wyrwać z osłupienia. Odwróciłam się i biegłam potykając się raz po raz o gałęzie. Byłam prawdziwie przerażona. Bezpieczny las stał się pułapką, z której nie potrafiłam uciec, traciłam siły, a lęk narastał. Ono było coraz bliżej. Potknęłam się, upadłam. To wciąż zbliżało się do mnie, chciałam krzyczeć, albo cały czas krzyczałam, ale już tego nie słyszałam. Czułam już tylko ból w mięśniach. Było już bardzo blisko. Czułam strach, złość, nienawiść, ból, śmierć. Było blisko mnie. Dobrze wiedziałam czego pragnie, czego potrzebuje. Tak po prostu wiedziałam. Nagle wszystko się rozmyło na moment zanim zdążyło mnie dotknąć. Byłam wdzięczna, jednak wiedziałam, że to nie koniec.
***
Shadewoods to opowiadanie o Sally młodej dziewce, która odkrywa na nowo świat, który ją otacza. Poznaje barbarzyńską naturę ludzi, starożytną magię wiedźm i zmysłową rozkosz jakiej dopiero zazna. Historia skupia się na zapomnianych już dzisiaj inkwizycjach, przedstawionych trochę bardziej w fantastyczny sposób.